LIST NA UROCZYSTOŚĆ ŚW. JÓZEFA KALASANCJUSZA

LIST NA UROCZYSTOŚĆ ŚW. JÓZEFA KALASANCJUSZA

Do Pijarów z Prowincji Polskiej

Do Pijarek z Delegatury w Polsce

Do Bractw Szkół Pobożnych w Elblągu i Krakowie

Do Was, którzy żyjecie innymi formami duchowości kalasantyńskiej i charyzmatu pijarskiego

Do wszystkich związanych z placówkami i dziełami pijarskimi

Dziwnie się czuję, pisząc te słowa, bo nie mam pojęcia, co może się zdarzyć w ciągu trzech dni

i w jakich nastrojach będziemy przeżywać Uroczystość św. Józefa Kalasancjusza. 

Jestem do głębi poruszony wdzięcznością, jaką mieszkańcy naszych parafii na Morawach i w rodzinnej Opawie okazali zmarłemu ojcu Jackowi Nowakowskiemu, myślę z nadzieją o demokratycznych manifestacjach na Białorusi, niepokoję się o to, które z naszych placówek znajdą się w „czerwonej strefie” i o niezwykle trudnym zadaniu, jakie Ministerstwo Edukacji Narodowej postawiło przed dyrektorami szkół… O decyzjach związanych z nową falą zarażeń napiszę pod koniec listu, ale teraz chcę odejść od wydarzeń bieżących i spojrzeć na obecną sytuację oczami Kalasancjusza.

Porównujemy skutki pandemii do wojny, a na ten temat nasz Założyciel napisał wiele, ponieważ trwająca od 1618 r. wojna trzydziestoletnia zagroziła w końcu Rzymowi, nie mówiąc o tym, co przeżyli pijarzy na terenie obecnej Austrii i Czech. Ostatnia faza tej wojny zbiegła się z kasatą Szkół Pobożnych. Jakie było przesłanie Kalasancjusza w obliczu takich nieszczęść?

Stan pandemii sprawił, że bez protestu zgodziliśmy się na ograniczenie osobistej wolności, zmniejszenie komfortu i w ogóle na głęboką zmianę w życiu, włącznie ze sposobem praktykowania wiary. Niezależnie od tego, co myślimy o epidemii, niezależnie od absurdalności niektórych rozwiązań, niezależnie od niekonsekwencji naszych zachowań, uznaliśmy, że zdrowie i życie są wartościami bezdyskusyjnymi,

i podporządkowaliśmy się zasadom zachowania dystansu społecznego. Czy na pewno jest to doświadczenie nowe? Przecież w globalnej wiosce od wielu lat doświadczamy „epidemii” upadku autorytetów, zmian

w sposobie myślenia, mówienia i oceniania. Ta duchowa epidemia sprawiła, że zaczęliśmy szukać wartości wzruszającej i przekonującej wszystkich. Taką wartością stało się dziecko albo jak się od kilku lat mówi: „dzieciak”. Nic tylko się cieszyć! Przecież dziecko jest w centrum uwagi pedagogiki pijarskiej, więc z łatwością dogadamy się z rodzicami, z instytucjami oświatowymi i między sobą… Dlaczego jest inaczej? Dlaczego z takim trudem udaje się nam odpowiedzieć konkretnie na pytanie, w imię czego kształcimy

i wychowujemy młode pokolenie i formujemy dorosłych? Dlaczego tyle napięć pojawia się, gdy próbujemy do tej odpowiedzi przekonać innych?

Otóż „dzieciak” i jego potrzeby stały się wartością absolutną i zaczęły być wykorzystywane do forsowania bardzo odmiennych wizji świata. Uśmiech „dzieciaków” pojawia się w reklamach i ogłoszeniach; dla dobra dziecka tworzy się przepisy, ideologie, programy społeczne. Stopniowo sami zaczynamy postępować w ten sposób z obawy przed przegraną w ogólnym biegu do źródeł finansowania. Ludziom, którzy za pomocą dzieci sprzedają własne pomysły, bardzo zależy na tym, żeby kontrolować środowiska wychowawcze i wychowawców, a więc i na nas, naśladowców św. Józefa Kalasancjusza. Środkami nacisku bywają poglądy specjalistów, przekaz mediów, przepisy i zasady przyznawania grantów, a nawet pojęcie praw człowieka.

Dziecko jest w centrum zainteresowania św. Józefa Kalasancjusza, ale nie jest tam samo, ponieważ nasz Założyciel widzi w dziecku Jezusa Chrystusa. Dlatego przepisuje do swoich Konstytucji słowa

z Ewangelii: „Co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Kalasancjusz robi wszystko dla dobra dziecka, ale miarą tego dobra jest życie wieczne w Bogu. Tylko taka miara przyłożona do wychowania dzieci pozwala się spodziewać „szczęśliwego biegu całego ich życia” (Konstytucje św. Józefa Kalasancjusza, pkt. 2)

Kalasancjusz doświadczył głębokiego kryzysu autorytetów: był światkiem otrucia biskupa wizytatora przez zwalczające się frakcje benedyktynów na Montserrat, ochrona dzieci przed pedofilią w Wiecznym Mieście i w samych Szkołach Pobożnych była jego nieustanną troską, wyrywanie dzieci z nędzy przez pijarów było zwalczane przez niektórych członków hierarchii kościelnej, a jego sprzymierzeńcy byli traktowani jako heretycy… A jednak z niezłomną nadzieją stawiał Zakonowi za cel „odnowę chrześcijańskiej społeczności” (Tamże), dokładniej: reformę „republiki chrześcijańskiej”. Dziś państwo

i Kościół podkreślają wzajemną odrębność, ale potrzeba ich reformy pozostaje równie aktualna. Jak ma się dokonać?

„Odnowa chrześcijańskiej społeczności opiera się na gorliwym wypełnianiu tego właśnie zadania” (Tamże), czyli na wychowywaniu dzieci i młodzieży w pobożności i kształceniu ich. Pobożność nie była dla Kalasancjusza postawą wyłącznie religijną – taką rolę spełniała „święta bojaźń Boża”. Zgodnie z antycznym znaczeniem pobożność była postawą szacunku i wierności wobec Boga, społeczeństwa i rodziny – w szkole Kalasancjusza był to program wychowawczo-profilaktyczny.

Czeka nas trudne zadanie: żeby w naszych uczniach i podopiecznych ujrzeć Jezusa, potrzebujemy sami mieć z Nim głęboką więź. Jak mamy ją zbudować? 7 kwietnia 1646 r. Kalasancjusz pisał do Wiceprowicjała w Nikolsburgu: „Niech Wasza Wielebność nabierze ducha i dodaje odwagi wszystkim pijarom, którzy tam są, aby z wytrwałością prowadzili zajęcia, aby w ten sposób okazać pomóc bliźnim, przez te kilka miesięcy letniej pory […]” (list 4356, przekł. mój – MP). A zatem – do dzieła! Rozpocznijmy rok szkolny i duszpasterski, nawet jeśli będziemy się miotać między nauczaniem zdalnym i normalnym. Proponujmy spotkania, nowe tematy i zajęcia, a gdy epidemia będzie niweczyć nasze pomysły, skupmy się na tych, być może nielicznych, którzy odpowiedzą na nasze zaproszenie albo rzucą nowe pomysły. Żeby zmniejszyć niebezpieczeństwo zakażeń w naszych placówkach, postanowiłem zmienić do końca października kalendarium naszej Prowincji. Zrezygnujemy ze spotkań przedstawicieli wszystkich placówek, które wiązały się z kilkudniowym przebywaniem razem.

Z głęboką wdzięcznością wspominam dary Boże, które otrzymaliśmy: systematyczną modlitwę dzieci i młodzieży w pierwszej fazie pandemii, dobre owoce wysiłku związanego ze zdalnym nauczaniem, święcenia diakonatu i prezbiteratu bez zakażeń, wakacyjne kolonie i półkolonie, pielgrzymkę na Jasną Górę przedstawicieli Grupy XIV… Pan Bóg błogosławi naszym staraniom, dlatego życzę Wam, żebyście z wielką radością obchodzili uroczystość św. Józefa Kalasancjusza. A potem – jak o. Novari w cytowanym liście – nabierzmy ducha, dodawajmy innym odwagi i wytrwale prowadźmy nasze zajęcia.

Kraków, 22 sierpnia 2020 roku

_____________________________

o. Mateusz Pindelski SP

Prowincjał Zakonu Pijarów