Co Jezus przekazał Alicji Lenczewskiej?
Do momentu nawrócenia jej katolicyzm był bardzo powierzchowny, były także momenty, gdy żyła poza Kościołem.
Szukała sensu życia, dobra i piękna. „Tęsknota za nimi goniła mnie po wielu krajach przez wiele lat. Ale nadszedł wreszcie okres, kiedy coraz wyraźniej odczuwałam pustkę takiego życia” - pisała. Wtedy wydarzyło się coś, co diametralnie zmieniło życie Alicji Lenczewskiej.
“Coraz wyraźniej odczuwałam pustkę takiego życia”
Alicja urodziła się w Warszawie w 1934 roku. Jej ojciec zmarł gdy miała 5 lat – od tego czasu Alicję i jej starszego brata Sławka wychowywała mama, która w lipcu 1946 roku przeniosła się z dziećmi do Szczecina. Po zdaniu matury Alicja rozpoczęła pracę jako nauczycielka, a po studiach została wicedyrektorką szczecińskiego liceum dla przedszkolanek.
Do momentu nawrócenia jej katolicyzm był bardzo powierzchowny. Jak sama napisała: „Były okresy kilkuletnie, kiedy to żyłam poza Kościołem, prawie zupełnie będąc w wyraźnej sprzeczności z przykazaniami Bożymi”. Szukała sensu życia, dobra i piękna. „Tęsknota za nimi” – wspomina – “goniła mnie po wielu krajach przez wiele lat. Ale nadszedł wreszcie okres, kiedy coraz wyraźniej odczuwałam pustkę takiego życia”.
I stało się coś, co zmieniło wszystko…
W 1984 roku jej mama zmarła. Było to dla Alicji bardzo bolesne przeżycie. Po pogrzebie pojechała sama z pielgrzymką na Jasną Górę, gdzie zawierzyła siebie Maryi. Przywiozła stamtąd dużą figurkę Matki Bożej, którą postawiła na grobie matki. Tego samego roku dokonał się w życiu Alicji i jej brata radykalny przełom – oboje wstąpili do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym w kościele św. Jana Chrzciciela.
Alicja uczestniczyła w rekolekcjach dla animatorów w Gostyniu. “I tam stało się coś, co zmieniło zupełnie moje życie” – pisała. “Tam stanął przede mną Jezus. Bardziej realny, prawdziwszy niż wszystko, co było w kaplicy: niż ludzie, którzy stali obok. Stało się to po przyjęciu Komunii św. (podczas Eucharystii), kiedy ze skruchą myślałam, jak bardzo jestem spóźniona w drodze do Niego. Wszystko przestało istnieć, był tylko On. Jego potęga, moc, ogrom coraz większy i ja coraz mniejsza przy Nim. Ogrom miłości tak wielkiej, niespotykanej, przed którą można tylko płakać nad swoją niewdzięcznością. A potem radość, że On mnie kocha. Radość rozsadzająca serce. Od tej chwili zmieniło się wszystko: hierarchia wartości, struktura potrzeb, cel życia. Jedyną wartością, pragnieniem i celem stał się On – Jezus Chrystus. A najpiękniejszymi chwilami stały się spotkania z Nim: w modlitwie codziennej, w codziennej Eucharystii, w Komunii św., a także w powszedniości życia i pomagania innym. Wszystko, za czym tęskniłam i goniłam po świecie przez tyle lat, dał mi On. I dał wiele więcej, niż mogłam sobie wyobrazić i pragnąć.”
„To, co zapisujesz jest po to, aby ludzie zrozumieli, że Ja chcę mówić do każdego, by pokierować nim, ustrzec od zła”
Na rekolekcjach w Gostyniu Alicja otrzymała nadzwyczajną łaskę regularnych mistycznych spotkań z Jezusem, który osobiście udzielał jej wskazówek i pouczeń, prowadził ją trudną drogą dojrzewania w wierze i miłości. Alicja skrupulatnie zapisywała wszystko, co usłyszała od Jezusa, i tak powstały dwa dzienniki jej duszy: Świadectwo oraz Słowa pouczenia.
„Chcę mówić do każdego, by pokierować nim, ustrzec od zła i wprowadzić na drogę zbawienia”
„To, co zapisujesz – mówił jej Pan Jezus – jest po to, aby ludzie zrozumieli, że Ja chcę mówić do każdego, by pokierować nim, ustrzec od zła i wprowadzić na drogę zbawienia. Że jestem przy każdym człowieku, w każdej chwili jego życia. Że trzeba pragnąć Mnie usłyszeć, słuchać i wykonywać to, co wskazuję – pragnąć żyć według pouczeń Moich”.
Od tego momentu Alicja zmieniła radykalnie swoje życie, a zmianę zaczęła od… sprzedania telewizora – pieniądze uzyskane ze sprzedaży przeznaczyła na cele charytatywne. Później przyszła kolej na inne przedmioty, które zbywały w jej domu. Swój czas przeznaczała na służbę innym, zaczęła codziennie uczestniczyć w Eucharystii, trwać na adoracji Najświętszego Sakramentu, czytać Pismo św., odmawiać różaniec, brewiarz, pościć w środy i piątki o chlebie i wodzie. Pan Jezus wezwał ją także do całkowitej abstynencji. Jej pierwszym spowiednikiem i kierownikiem duchowym został ks. Walter Rachwalik. Wtedy – jak pisze Alicja – „skończył się okres mojego błąkania się po omacku”.
Jaka modlitwa, takie życie
Modlitwa stała się dla Alicji najpiękniejszymi chwilami spotkań z Jezusem. „Wszystko jest owocem modlitwy” – mówił jej Pan Jezus. “Jaka modlitwa, takie życie: stan twojej duszy i ciała oraz twoje czyny – ich przydatność dla budowania królestwa Bożego w duszach ludzkich, dla ratowania tych, co giną w grzechach swoich. Wszystko, cokolwiek czynisz swoim sercem, umysłem lub dłońmi – aby miało sens i wartość – musi zaczynać się od modlitwy i kończyć się modlitwą, i trwać w niej.”
Alicja prosiła Pana Jezusa, aby On nauczył ją się modlić. Usłyszała słowa: „Przylgnij sercem do Mnie. Jeśli ci trudno, myśl o tym, co dobrego uczyniłem w ogóle i w twoim życiu. W momentach najtrudniejszych módl się słowami – głośno. W twojej świadomości powinno być ciągle odczucie Mojej obecności z tobą i w tobie. Rozmawiaj ze Mną i wpatruj się we Mnie w każdej chwili życia, cokolwiek robisz i gdziekolwiek jesteś. Wszystko Mi oddawaj, wszystko rób dla Mnie.Uczyń wszystko, aby twoje życie codzienne było na Moją chwałę. Nie myśl o sobie, tylko o Mnie. Wtedy Ja będę myślał o tobie i o wszystko zadbam”.
„Jeśli ci trudno, myśl o tym, co dobrego uczyniłem w ogóle i w twoim życiu. W momentach najtrudniejszych módl się słowami – głośno”
Innym razem Alicja usłyszała: “Trzeba nie wypuszczać z rąk różańca i adorować Mnie w Najświętszym Sakramencie. Jeśli czujesz, że nadchodzą ataki szatana, gdy ogarnia cię ciemność i ucisk w duszy, odmawiaj natychmiast Pod Twoją obronę, bo to jest egzorcyzm.”
W swoich dziennikach duchowych Alicja zapisała wypowiedzi Jezusa o Jego rzeczywistej obecności w Eucharystii. „Ja ratuję cię ciągle. To, co dokonane zostało na Golgocie dwa tysiące lat temu, było i jest znakiem tego, co trwa nieustannie, bo istnieje poza czasem, jakiemu ty podlegasz jako człowiek żyjący na ziemi.Ja jestem nieustającym i wiecznym Odkupieniem waszym. Ciągle wyrywam was szatanowi i oddaję Ojcu, o ile pozwala Mi na to wasza wolna wola. […]
Niewidzialne stygmaty
Na początku 1989 roku Alicja otrzymała dar niewidzialnych stygmatów. „Otrzymałaś znak bólu – mówił jej Pan Jezus – o który prosiłaś, aby ułatwić ci to ciągłe trwanie we Mnie – świadome trwanie. Przypominam ci o Mojej obecności w tobie, bo tego pragnie serce twoje. […] Stygmaty są autentycznym bólem przede wszystkim duchowym. Taka jest prawda i taki jest udział w Moim cierpieniu wynagradzającym i odkupiającym”.
Alicja uczestniczyła w cierpieniu Jezusa za zbawienie wszystkich grzeszników. „Uczestniczysz – mówił jej Pan Jezus – w Moim cierpieniu – w jego cząstce, takiej, jaką jesteś w stanie przyjąć. […] A czas coraz bardziej nagli, coraz bardziej nasycony jest znakami zapowiadającymi żniwo, kiedy każdy zbierze, co zasiał. A Kościół umęczony osiągnie Golgotę, by urzeczywistnić Ofiarę Moją i zmartwychwstać w ciele uwielbionym”.
“Największe zagrożenie dla Kościoła i siła niszcząca jego świętość tkwi w jego wnętrzu”
W 2010 roku mistyczne spotkania Alicji z Jezusem stawały się coraz rzadsze i w końcu całkowicie ustały. Tego samego roku na wiosnę zdiagnozowano u niej raka nerki z przerzutami do płuc. Okazało się, że jest to nowotwór złośliwy. W sierpniu Alicja przeszła operację usunięcia nerki. Przyjęła chorobę i cierpienie z wielką pogodą ducha, jako szczególny Boży dar. Nie bała się śmierci, bo była pewna, że jest to przejście do pełni życia z Bogiem. Po kilku pobytach w szpitalach i operacjach 7 grudnia 2011 roku przyjęto ją do Hospicjum św. Jana Ewangelisty w Szczecinie. Bardzo pragnęła przeżyć właśnie tam ostatnie dni swojego ziemskiego życia, gdyż chciała codziennie uczestniczyć w Eucharystii i nie być ciężarem dla najbliższych. Otoczona troskliwą opieką personelu medycznego oraz modlitwą swojego brata, bratowej i licznych przyjaciół Alicja Lenczewska zmarła 5 stycznia 2012 roku o godzinie 19:42.
Największe zagrożenie dla Kościoła i siła niszcząca jego świętość tkwi w jego wnętrzu – w sercach ludzi, którzy zamiast być sercem i dłońmi Chrystusa, są Jego Ranami
Ostatnie słowa, jakie Alicja Lenczewska wypowiedziała przed śmiercią, brzmiały: „O Jezu, spójrz na mnie. Spalamy się, Jezu! Spalamy się do końca! Spaliłeś się do końca. Spaliłam się do końca”. Alicja pozwoliła Chrystusowi, aby ogień Jego miłości całkowicie ją oczyścił i przygotował ją na radosne spotkanie z Nim twarzą w twarz w chwili śmierci.
Od swojego nawrócenia Alicja Lenczewska stała się dla innych ludzi sercem i dłońmi Chrystusa, przekazując im Jego miłość i miłosierdzie. Jakże bardzo aktualne są jej słowa: “Kochać Chrystusa trzeba w ludziach, bo On tam jest spragniony miłości. Nie w abstrakcyjnych wyobrażeniach, lecz w konkretnych osobach, które znam i spotykam, zwłaszcza w tych, w których brak miłości. Na człowieka trzeba spoglądać nie z pozycji własnego egoizmu i roszczeń, lecz z pozycji Jezusa, który w nim jest, z nim się identyfikuje i cierpi, nie będąc kochanym lub nawet zauważonym. […] Największe zagrożenie dla Kościoła i siła niszcząca jego świętość tkwi w jego wnętrzu – w sercach ludzi, którzy zamiast być sercem i dłońmi Chrystusa, są Jego Ranami.”
Po śmierci Alicji, dzienniki jej duszy dotarły do rąk ks. arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, który powołał komisję teologiczną w celu zbadania, czy treść w nich zawarta jest zgodna z nauczaniem Kościoła. Opinia teologów była jednoznacznie pozytywna. Teologiczna i duchowa głębia tych tekstów zachwyca czytelnika. Treści w nich zawarte umacniają wiarę, dają odpowiedzi na najtrudniejsze pytania i prowadzą trudną drogą dojrzewania duchowego.
Fragmenty tekstu „Alicja – nowy świadek Zmartwychwstałego”, alicjalenczewska.pl, zś/Stacja7